English
Varia

Small Roads reż. James BenningSmall Roads reż. James Benning
Ciekawostki z przestrzeni NH
05 czerwca 2012
Poddać oko ćwiczeniom z Jamesem Benningiem

Filmy Jamesa Benninga, gościa 9. MFF NH, to już stały punkt nowohoryzontowego programu. Od 2005 roku festiwal konsekwentnie prezentuje jego nowe realizacje, częściej pokazywane w galerii, czy na festiwalach filmowych w awangardowych sekcjach niż w zwykłym kinie. W zeszłym roku we Wrocławiu oglądaliśmy Dwadzieścia papierosów, wcześniej Ruhr i Casting a Glance, jeszcze w Cieszynie niezapomniane - Ten Skies i 13 Lakes. Minimalistyczne, oryginalne dzieła Benninga w równym stopniu opowiadają o fotografowanych obiektach, co o warunkach możliwości ich rejestracji. Jego twórczość przeżywa dziś na świecie prawdziwy renesans.

Benning urodził się w 1942 roku w robotniczej rodzinie imigrantów z Niemiec, w Milwaukee w stanie Wisconsin. Stypendium sportowe uzyskane dzięki grze w baseball pozwoliło mu zdobyć wyższe wykształcenie matematyczne. Potem pracował z dziećmi pochodzącymi z najniższych warstw społecznych. Dyplom szkoły filmowej uzyskał pod zwierzchnictwem Davida Bordwella, mając już na koncie kilka krótkometrażówek. Przez większość życia dawał wykłady na uczelniach filmowych, przy okazji realizując filmy dzięki wsparciu stypendialnemu i dotacjom z niemieckiej telewizji. Dziś mieszka w Kalifornii, ucząc w Kalifornijskim Instytucie Sztuki. Jego debiutem był film Did You Ever Hear that Cricked Sound? (1971), ale uwagę publiczności zwróciły dopiero eksperymenty: 8½ X 11 (1974) i 11 x 14 (1977), punkt wyjścia dla dalszych poszukiwań, związanych z wariacjami na temat formy.

Dwa najnowsze filmy Jamesa Benninga z 2011 roku - Small Roads i Nightfall obejrzymy w sekcji Dokumenty/eseje 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty. Small Roads (103 min.) to charakterystyczny dla Benninga montaż 47 statycznych ujęć, których przedmiotem są boczne, rzadko uczęszczane amerykańskie drogi, Nightfall (98 min.) to studium zmieniającego się w ciągu dnia światła, zarejestrowane jesienią w lesie w kalifornijskich górach Sierra Nevada.

"Prezentowane podczas 5. MFF ENH dwa konceptualne filmy Benninga - 13 Lakes (czas projekcji to 135 minut) i Ten Skies (101 minut), oba z 2004 roku - niemal wstrząsnęły (sic!) cieszyńską publicznością. W pierwszym na każdym z trzynastu statycznych ujęć widzimy jezioro, filmowane z brzegu – zawsze tak samo. Horyzont dzieli obraz prawie dokładnie na pół. Dolną jego część zajmuje jezioro, górną – niebo, czasami widać też krajobraz po drugiej stronie jeziora. Ruch jest minimalny i „naturalny” – to falująca powierzchnia wody, chmury przesuwające się po niebie, przepływająca motorówka, kamera pozostaje w tym samym miejscu, nie ma zbliżeń, ani najazdów, montaż został ograniczony do owych trzynastu cięć.

„Ten film przede wszystkim opowiada o blasku – mówił Benning w wywiadzie – O blasku spadającym z nieba i rozbijającym się o taflę wody. O 13 jeziorach. Od Wyoming, przez Maine, Kalifornię, Wisconsin, Florydę, Minnesotę, Louisianę, Utah, Alaskę, Arizonę i Oregon, po Nowy Jork. O jeziorach nazwanych na cześć zwierząt, minerałów, odkrywców i indiańskich plemion. Jackson, Moosehead, Salton, Superior, Winnebago, Okeechobee, Lower Red, Pontchartrain, Great Salt, Iliamna, Powell, Carter, Oneida. O jeziorach stworzonych przez przypadek, celowo, przez naturę. Moim głównym problemem było wykadrowanie wszystkich tych jezior w ten sam sposób (pół kadru przeznaczone na niebo, pół na wodę), przy jednoczesnym uchwyceniu ich indywidualnych cech. Film ten nie opowiada jednak jedynie o blasku. Każe nam także zadać sobie pytanie: ile czasu te jeziora będą jeszcze trwać?”

W drugim filmie Benning idzie jeszcze dalej, obiektyw nieruchomej kamery kierując ku niebu. W obrębie dziesięciu ujęć, trwających po 10 minut każde, obserwuje przemiany na niebie. Jedna z komentatorek, opisując hipnotyzujący efekt filmowego eksperymentu, zwraca uwagę na jego paradoksalną prostotę i głębię: „Zwracając swój niewzruszony wzrok w górę Benning ryzykuje spojrzenie w pustkę. Zamiast tego odnajduje jednak piękno i rozpacz, dramat i radość. Wszystko” (Holly Willis).

Znajduję w tych zabiegach neoromantyczny nerw, tak charakterystyczny dla współczesności. Refleksję nad zmiennością świata, którego – mimo udziału doskonałych technik rejestracji - nie da się zamknąć w obrazie, gwarantującym istnienie jednej jedynej, nienaruszalnej prawdy. Znajduję także chęć powrotu do atmosfery, od której przez lata stronił modernizm, do nastroju, który powraca, kojarzonego z subiektywnością, z romantyczną irracjonalnością, do przeżycia, które byłoby autentyczne. Oglądając ten film, przypominam sobie nastrojowe fotografie piktorialistów z początku XX wieku, szczególnie serię fotografii nieba Alfreda Stieglitza pod wspólnym tytułem Equivalents, wywołującą podobne wzruszenie.

„Wszystkie ujęcia charakteryzuje dynamika – tłumaczył Benning swój pomysł – nigdy wcześniej tego nie dostrzegłem, nie miałem na to odwagi. 50 lat zajęło mi spojrzenie na niebo w ten sposób! Nazywam to „malowidłami odnalezionymi”. Uważam teraz swe dzieła krajobrazowe za antywojenne – są antytezą wojny, pięknem, które niszczymy”.

Agnieszka Szeffel: Ekologia filmowa Jamesa Benninga (mojeopinie.pl)

Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2012
PWŚCPSN
161718 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Klub Festiwalowy Arsenał
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›