poprzedni | lista | następny |
Khavn De La Cruz (autorka: Marta Strzoda)Khavn De La Cruz (autorka: Marta Strzoda)
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 8
26 lipca 2012
To nie jest wywiad z Khavnem
W robieniu kina świetne jest to, że przy okazji również piszesz i tworzysz muzykę – mówi filipiński reżyser Khavn de la Cruz. Na 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty zobaczymy aż trzy jego filmy. Szalony musical „Mondomanila” startuje w Konkursie Nowe Horyzonty Paweł Świerczek: Często podpisujesz swoje dzieła słowami „to nie jest film Khavna”. Co za tym stoi? Khavn de la Cruz: To odwołanie do zmiany technologicznej, która nastąpiła w kinie jakąś dekadę temu. Wykorzystujemy kamery cyfrowe, nie korzystając z taśmy celuloidowej. Taki podpis wyraża także ideę filmu kolektywnego. Spike Lee nie podpisywał filmów, twierdząc, że zrobili je wszyscy obecni na planie. Podobne zalecenie rezygnacji z autorstwa znalazło się w manifeście Dogma ’95. Ty napisałeś manifest DOGMAN2000. To parodia zasad wymyślonych przez von Triera i Vinterberga czy raczej ich twórcze rozwinięcie? – Tworzymy zasady po to, żeby je łamać. Twórcy Dogmy też przestali przestrzegać swoich ślubów czystości. DOGMAN2000 jest moim spojrzeniem na ich manifest. Zauważyłem, że jeśli odwrócimy wszystkie jego zasady, powstanie równie interesujący zestaw nakazów i zakazów. Je też należy przekraczać. Twoje manifesty przepełnione są duchem wolności. – Cenię wolność, nie tylko przy tworzeniu filmów. Jest wiele możliwości i z każdej z nich możesz skorzystać według uznania. Nawołujesz twórców, by robili filmy takie, jakie sami chcieliby oglądać. Co Ty lubisz? – Wiele zależy od mojego nastroju, a także od projektów, w które jestem zaangażowany. Pisuję teksty krytyczne i przy tej okazji nadrabiam zaległości w kinie noir. Staram się jednak nie ograniczać, oglądam wszystko, do czego mam dostęp i na co czas pozwoli. Setki DVD czekają na moich półkach. Pokazujesz nam aż trzy swoje filmy: „Mondomanila”, „3 dni ciemności” oraz „Kalakala”. Ten ostatni uzupełni muzyka na żywo, którą wykonasz w towarzystwie Lava Diaza. To jednorazowe wydarzenie? – W tym składzie wystąpimy tylko tutaj, towarzyszyć nam będą polscy muzycy. To będzie całkowicie improwizowane granie. Graliśmy do „Kalakala” na Filipinach, zbierając pieniądze dla ofiar tsunami. Wtedy też występowali z nami muzycy lokalni. Grałem też do kilku innych niemych filmów. Masz wiele zajęć. Poza kręceniem filmów i robieniem muzyki także piszesz. Co sprawia Ci największą frajdę? – Najpierw zafascynowałem się muzyką, potem przyszło pisanie. Wreszcie zainteresował mnie film. W robieniu kina świetne jest to, że przy okazji piszę i tworzę muzykę. W manifeście piszesz, że twórca może stworzyć scenariusz, ale nie musi się go trzymać. Jak Ty pracujesz? – Na trzydzieści trzy filmy jedna trzecia miała porządny scenariusz. Czasem mam tylko pomysł, bohaterów i miejsce, reszta jest improwizacją. Czasem spisuję jednostronicowy zarys fabuły, często wracam do raz podjętych tematów. Jednym z nich jest miasto. – Mieszkam w mieście, gdybym żył w dżungli, pewnie tam bym filmował. To kwestia akceptacji otaczającego świata. Łatwo jest pójść na plan filmowy i coś nakręcić. Mnie bardziej fascynuje odkrywanie czegoś nowego w prawdziwych, znanych mi miejscach. Robię dużo filmów, kręcenie w mieście stało się regułą, którą też należy złamać. Rozmawiał Paweł Świerczek |
Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2012
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|