poprzedni | lista | następny |
Dusan Makavejev (autorka: Anna Jochymek) Dusan Makavejev (autorka: Anna Jochymek)
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 10
27 lipca 2012
To nie są czasy dla sztuki
Nigdy nie złościłem się na ludzi, którzy byli źli na mnie z powodu moich filmów. Ich prawo. Przecież nie kręciłem filmów dla nich – mówi Dušan Makavejev, bohater retrospektywy na tegorocznym festiwalu Nowe Horyzonty Iwona Sobczyk: Zrobił Pan w kinie niezłą rewolucję… Dušan Makavejev: Co ja tam wiem o rewolucji! Przecież prawdziwy rewolucjonista musi mieć jakiś program, musi być w opozycji do czegoś! A przeciwko czemu może się buntować reżyser? Chyba tylko przeciwko głupim i nudnym filmom. Znajduje Pan dla siebie coś interesującego we współczesnym kinie? – Kiedyś miałem nawyk chodzenia do kina kilka razy w tygodniu. Dziś nie robię tego zbyt często. Gdy byłem na studiach, spędzaliśmy całe noce na oglądaniu filmów. Albo włączaliśmy sobie jeden, który leciał w kółko. Kochaliśmy kino! Wracam teraz czasem do tych starych filmów, które pamiętam z młodości – amerykańskich kryminałów z lat 40. czy dobrych westernów. Tęsknię za nimi, bo dzisiaj się już takich filmów nie kręci. Gdyby jakaś telewizja zechciała wyemitować „Dwóch ludzi z szafą”, też bym chętnie usiadł przed ekranem. Ile ten film ma lat? Z pięćdziesiąt, prawda? Boże, gdy zobaczyłem to pierwszy raz, powiedziałem, że nigdy nie widziałem nic lepszego. I od tego czasu naprawdę nie widziałem lepszego filmu! To arcydzieło. Współczesna sztuka, szczególnie wizualna, musi się mierzyć z wieloma problemami. Rozwój technologiczny sprawił, że każda gospodyni domowa może teraz zostać artystką. Z literaturą pewnie nie poszłoby jej łatwo, ale ze sztukami wizualnymi? Przecież narzędzia są tak dostępne. To nie są łatwe czasy dla sztuki. Czy dla artysty mogą istnieć jakieś granice? Na przykład granice tego, co jest gotowy pokazać na ekranie. Pan sobie jakieś stawiał? – Tak, oczywiście. Zawsze unikałem agresji. Jest trochę takich scen, na przykład w „Sweet Movie”, i gdybym dzisiaj kręcił ten film, z całą pewnością bym je wyciął. Czuł się Pan wolny jako artysta w czasach, kiedy mieszkał Pan w Jugosławii? – Tak. Niezależnie od tego, w jakim kraju żyjesz, zawsze masz nad głową jakiś rząd i ludzi, którzy nienawidzą wolności. Mieszkając w Jugosławii, miałem mnóstwo okazji, żeby wpaść w prawdziwe kłopoty. Zawsze jednak byłem wystarczająco sprytny, żeby znaleźć wyjście z sytuacji. Zrobiłem na przykład kiedyś taką krótkometrażówkę o pochodzie pierwszomajowym, w ogóle nie pokazując w niej samego pochodu. Została zablokowana przez władze, ale zyskała taką popularność, że w końcu dopuszczono jej rozpowszechnianie. Obroniła się swoją jakością. Nigdy nie złościłem się na ludzi, którzy byli źli na mnie z powodu moich filmów. Ich prawo. Przecież i tak nie kręciłem filmów dla nich. Dlaczego Pan przestał kręcić filmy? – Nie przestałem, po prostu nie zrobiłem następnego. To nie była moja decyzja. Nie mogłem znaleźć pieniędzy ani odpowiednich ludzi. Ale wciąż tu jestem! Rozmawiała Iwona Sobczyk |
Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2012
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|