poprzedni | lista | następny |
Urszula ŚniegowskaUrszula Śniegowska
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 10
27 lipca 2012
Urszula Śniegowska: Jest nam łatwiej dotrzeć do publiczności
Kino amerykańskie to nie tylko Hollywood – mówi Urszula Śniegowska, dyrektor artystyczna festiwalu Patryk Tomiczek: Kiedy rozmawialiśmy przed pierwszą edycją American Film Festival, nie byłaś pewna, czy festiwal się przyjmie. Czy po dwóch festiwalach wiecie, co chcecie zachować, co zmienić i w którym kierunku go rozwijać? Urszula Śniegowska: Chcemy dalej pokazywać trochę filmów w duchu hollywoodzkim, parę produkcji eksperymentalnych i dużo filmów tzw. środka. Zauważyliśmy też, że duże znaczenie dla widowni ma udział w festiwalu autorów pokazywanych filmów. Obecność reżyserów zwiększa ich szansę na wygraną w konkursie. Tak było z Michaelem Di Jiacomo, który w ubiegłym roku przyjechał z „Gdziekolwiek dzisiaj”. Dobrym pomysłem było także wprowadzenie Indie Star Award – pierwszą otrzymał Todd Solondz. Chcemy utrzymać przyznawanie tej nagrody. W tej chwili rozmawiamy z kilkoma twórcami naszym zdaniem na nią zasługujących. Czy udaje Wam się zmieniać sposób myślenia o kinie amerykańskim, utożsamianym często z Hollywood? – Przykładają się do tego media i krytycy filmowi, którzy widzą, że np. na sekcję Spectrum składają się bardzo różne filmy poruszające problemy polityczno-społeczne lub osobiste. Amerykańskie filmy rzadziej mają formę otwartą, za to zdecydowana większość opowiada zrozumiałym językiem historie prowadzone od punktu A do punktu Z. Mimo to trudno mi znaleźć wspólny mianownik dla tych produkcji. AFF to nie tylko pokazy filmowe, ale też spotkania branżowe. – Na drugiej edycji pojawiła się inicjatywa Gotham in Progress, która od tego roku przyjmie nazwę US in Progress. Jej celem jest pozyskanie do niedokończonych projektów filmowych polskich i europejskich koproducentów, którzy mogą je dofinansować i wspomóc usługami postprodukcyjnymi. W tym roku filmy, które były pokazywane nieukończone na zamkniętych pokazach, znalazły się w programie. Możesz wymienić kilka tytułów? – Jednym z moich ulubionych jest „Sun Don’t Shine” Amy Seimetz – studentki Todda Solondza, która teraz sama próbuje realizować filmy. To kryminał, w którym duet Kate Lyn Sheil i Kentucker Audley przemierza Amerykę rozpadającym się samochodem. Drugi, „Now, Forager: A Film About Love and Fungi” Jasona Cortlunda i Julii Harpelin, dzięki naszym zabiegom miał swoją premierę na festiwalu w Rotterdamie. Jest połączeniem dramatu obyczajowego z wnikliwym spojrzeniem na współczesną kulturę. Targi US in Progress wygrał w ubiegłym roku projekt „Not Waving but Drowning” debiutantki Devyn Waitt, który będzie miał u nas polską premierę. AFF odniósł niemały sukces, przyciągnął widzów, ale też współuczestniczy w produkcji filmowej. Czy teraz jest Wam łatwiej? – Jest nam łatwiej dotrzeć do publiczności, ale wcale nie jest łatwiej od strony finansowej. Miasto udziela wprawdzie wielkiego wsparcia, ale nie trafiają do nas centralne środki publiczne. Dlatego musimy liczyć na sponsorów, których też pozyskać nie jest łatwo. Rozmawiał Patryk Tomiczek |
Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec 2012
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
|