English
Varia

Koń turyński reż. Béla TarrKoń turyński reż. Béla Tarr
Ciekawostki z przestrzeni NH
30 marca 2012
"Koń turyński", pożegnanie z kinem Béli Tarra już na polskich ekranach

Polscy krytycy o Koniu turyńskim Béli Tarra:

"Niezwykłe kino, a zarazem antykino: film wyłącznie dla widzów o dużej cierpliwości i otwartości na ostentacyjne nie-dzianie-się. Festiwal Nowe Horyzonty oswoił już dawno z kinem nudy, ale też w pewnym sensie nauczył, aby podchodzić do niego z ostrożnością - minimalizm coraz częściej bywa furtką dla twórcy, który nie ma nic do powiedzenia. Na tym tle Koń turyński to rzecz wyjątkowa: absolutnie naturalna, choć opowiadana za pomocą teatralnych środków wizja spełniającej się apokalipsy, tyle że w skali mikro.

Film Tarra rozgrywa się w ciągu sześciu dni, niczym rewers boskiego stworzenia świata. W "Koniu turyńskim" nie ma jednak świata i ludzkości: jest pojedynczy dom i dwoje ludzi. Życie odarte z wszelkich zewnętrznych atrakcji, sprowadzone do mechanicznego powtarzania tych samych gestów i zachowań. Nic nie przychodzi łatwo, najprostsza rzecz wymaga wysiłku - "wykuwanie" codzienności dokonuje się w pocie czoła, ze świadomością dziwnej bezradności, może bezsensu, może nienazwanej wprost, wyższej konieczności. Jednak żadna zewnętrzna siła w tę rzeczywistość nie ingeruje, jest perfekcyjnie niewidoczna. I nawet bliskość drugiej osoby przed piekłem samotności uratować nie jest w stanie, chociaż pomaga je przetrwać."

Paweł T. Felis: Koń turyński ***** ("Gazeta Wyborcza", 30.03.2012)

"Filmowiec to zawodowiec - tłumaczy mi. - Facet, który mówi: "Musisz ludzi rozśmieszyć albo przestraszyć, ale przede wszystkim zmuś ich do kupienia biletu". Dla mnie film jest siódmą sztuką. Nigdy nie nakręciłem niczego dla pieniędzy. Wierzyłem, że publiczność jest mądra i wrażliwa. Gdybym tak nie myślał, nie mógłbym zrywać się o czwartej rano, jechać na plan, wystawać w deszczu i mrozie, czekając na odpowiednie światło. Nie robiłbym filmów, bo nie jestem masochistą. Ani narcyzem. Zawsze uważałem, że ludzie czekają na interesującą rozmowę i że nie wolno mi ich lekceważyć ani upokorzyć. Odchodzę z kina właśnie dlatego, że nie chcę nikogo oszukiwać, proponując kopie moich wcześniejszych obrazów."

Barbara Hollender: Film szary jak życie ("Rzeczpospolita", 27.03.2012)

"Węgierski reżyser zrealizował dzieło pełne i kompletne, hipnotyzujące, do tego wielce zastanawiające - seansowi Konia turyńskiego towarzyszy refleksja, iż właśnie byliśmy świadkami niewytłumaczalnego, tajemniczego spektaklu, który usiłuje zamknąć w sobie ogół przemyśleń na temat kresu istnienia. Zresztą seans przynosi pewną paradoksalną, niewygodną ulgę, bowiem okazuje się, że świat może się skończyć w ciszy, bez błyskawicy i grzmotu. Zgasnąć tak, jak gaśnie naftowa lampa."

Bartosz Czartoryski: Świat się kończy w ciszy ("Dziennik Gazeta Prawna", 30.03.2012)

"Kino Tarra nosi piętno swoistej czystości – opowieść i wrażenie sytuują się w ramach obrazu, kadru czy ujęcia. Długie, powolne ruchy kamery, której oko wychwytuje szczegóły na najdalszym planie i zderza je ze statycznością pierwszego planu, same w sobie stanowią opowieść. Wypracowany przez 34 lata język węgierskiego reżysera wymaga innego ukierunkowania perspektywy, wyczulenia oka na materialność szczegółu, wniknięcia w czarno-biały obraz, w którym liczy się najmniejsze drgnięcie; słowem – wymaga zgody na zahipnotyzowanie."

Agnieszka Jakimiak: Historie rozpadu ("Dwutygodnik" nr 79)

"Milczący majestat filmowego stylu Tarra prowokuje różne reakcje. W jego „pisanych mrokiem” dziełach obraz oddaje się we władanie widzowi bez awaryjnego zestawu narzędzi, podpowiedzi. Skrajna lakoniczność języka filmowego, niechęć do słów, zwyczajowe ograniczenie fabuły i redukcja świata przedstawionego rodzą atawistyczną potrzebę dopowiedzenia, dookreślenia – to, co nienazwane, wymykające się etykietkom, kanonom i definicjom często staje się źródłem wewnętrznego niepokoju. Kusi więc podróż do krainy misternie wyrzeźbionych metaforycznych interpretacji i poszukiwania ukrytej w filmie złożonej symboliki."

Anna Tatarska: Koń turyński ("Kino" nr 3/2012)

"Rozpacz to bezsilność u Tarra, jest milczeniem, dlatego jest jeszcze straszniejsza. Ojciec z córką po prostu zastygną nad talerzami wyskubanych ziemniaków. Nawet nie przerażeni, po prostu nieobecni, zimni, wessani przez straszną, odrętwiającą magmę.

Tarr po raz kolejny wyznacza nowe granice w kinie, nie ma tradycyjnie pojętej fabuły, jest czas. Tarr uchwycił czas. Zamknięta w pięciu dniach opowieść, takich samych, z całą swoją powtarzalnością, zostanie zaburzona przez dwa zdarzenia. Wizytę sąsiada, któremu skończył się samogon - mężczyzna przyjdzie pożyczyć gorzałkę i przy okazji opowie ku przestrodze historię o moralnej degradacji i upadku świata na zewnątrz. Drugie zaburzenie normalnego rytmu dnia nastąpi, gdy niespodziewanie przyjadą Cyganie i skradną trochę wody ze studni. W podziękowaniu dadzą dziewczynie religijną książkę, którą wieczorem zacznie czytać przy bladym świetle lampy. Również ku przestrodze.

Tarr ogłosił, że będzie to jego ostatni film. Szkoda, choć trudno wyobrazić sobie jego kolejne po Koniu turyńskim filmy. Po prostu nie można tego przeskoczyć, nie można zrobić niczego większego. Piękne, bolesne pożegnanie."

Anna Serdiukow: Piękne, bolesne pożegnanie (stopklatka.pl, 18.02.2011)

Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2012
PWŚCPSN
161718 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Klub Festiwalowy Arsenał
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›