25 lipca 2012
Krytyk nadal jest potrzebny
Ważne, żeby kino nie traktowało widza jak idioty – mówi Adam Kruk, tegoroczny laureat Nagrody im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych.
Iwona Sobczyk: Jesteś pożeraczem czy smakoszem kina?
Adam Kruk: Filmoznawcą, muszę być wszystkożerny. Ale swój gust mam.
Co Cię zatem ostatnio w kinie zniesmaczyło albo znudziło?
– Nie podobał mi się „Holy Motors” Léosa Caraxa. Wydarzenie goni tam wydarzenie, ale to, co dzieje się na ekranie, nie angażuje emocji widza. A tego od kina oczekuję.
A czego jeszcze?
– Interesuje mnie kino, które rezonuje z rzeczywistością, coś nam o niej mówi. Ważne jest też dla mnie, żeby nie lekceważyło widza, nie traktowało go jak idioty.
Laureat nagrody im. Mętraka wybiera film do programu Nowych Horyzontów. Wybrałeś „Przyjaciela rodziny” Paola Sorrentino. Dlaczego?
– W tym roku organizowałem na Uniwersytecie Wrocławskim przegląd jego twórczości. To był dobry moment – niedawno w kinach oglądaliśmy jego „Wszystkie odloty Cheyenne’a”, pierwszy film stworzony poza Italią i uważam, że najsłabszy. „Przyjacielem...” chciałem naprawić wizerunek reżysera.
Krytycy filmowi są jeszcze publiczności potrzebni?
– Sytuacja krytyki filmowej zmienia się radykalnie. Internet wymusza inne środki wyrazu, szybsze tempo komunikowania. Ale krytyk nadal jest widzowi potrzebny. Może nie jako ktoś oceniający produkcje, ale raczej jako uważny obserwator.