English
Varia

Arirang reż. Kim Ki-DukArirang reż. Kim Ki-Duk
Ciekawostki z przestrzeni NH
13 kwietnia 2012
Polscy krytycy o "Arirang" Kim Ki-Duka

"Arirang to wybitny przykład filmowego minimalizmu: łączy ogień i wodę, gorączkowy monolog zgorzkniałego artysty z chłodną wyciszona reżyserią. (…) Bezkompromisowa w formie medytacyjna opowieść Kim Ki-duka osiąga efekt kinowości, przywołując pierwotne znaczenie filmu jako kompleksu magiczno-emocjonalnego zatopionego w obrazie. Wyjątkowe dzieło, nie dajmy mu przejść bez echa.

Łukasz Knap: Spowiedź reżysera w kryzysie ("Film")

"Arirang to teoretycznie autoportret artysty owładniętego twórczą niemocą. Trudno zdefiniować stosunek, jaki ma się do tego obrazu, bo reżyserowi nie wolno ufać - o czym zresztą sam informuje widza. Można zastanawiać się czy jest do końca szczery albo odrzucić tę kategorię jako nieadekwatną. Bo taka jest; ten w dużej części odgrywany, przekoloryzowany, performatywny spektakl właśnie poprzez jawną teatralizację pewnych zachowań bezlitośnie obnaża fasadowość i zakłamanie świata filmu - i świata w ogóle. Z jednej strony jest czysty i zachwycający, z drugiej jednak nieco... naiwny. Prawdy życiowe, które reżyser odkrywa na dobrowolnym trzyletnim wygnaniu, brzmią bowiem nieco banalnie.

We wcześniejszych filmach wydawało się, że prostota uczuć, ich ascetyczna prawda, to temat obłaskawiony przez autora. Może dlatego tak zaskakujące jest, że jako jedna z przyczyn decyzji o zniknięciu podawana jest przez niego potrzeba zrozumienia konfundujących emocji. W pewnym sensie Arirang obnaża nie tylko Kim Ki-duka jako osobę i twórcę, ale ukazuje też chwiejność i niepewność światopoglądu, stojącego za jego poprzednimi projektami. Pozostaje pytanie, co dalej I czy po tej niewygodnie bliskiej i niesamowicie głośnej wiwisekcji (a może: autopsji) Kim Ki-duk nie boi się teraz siebie samego."

Anna Tatarska: Arirang ("Kino" 4/2012)

"Niech mówią, co chcą, i tak ten film skończę! - mówi Kim Ki-duk w Arirang. A właściwie krzyczy - cały film opartyjest na wrzasku, płaczu, histerycznym rozgoryczeniu. Podpatrujemy w nim reżysera, który żyje jak pustelnik, bez bieżącej wody i ogrzewania, z namiotem rozłożonym w domu, pośród walających się pamiątek po dawnych sukcesach: na ścianach nagrody za poprzednie filmy, plakaty, pokreślone notatkami scenariusze.

Dziś już filmów nie robi, bo wykorzystali go i odwrócili się od niego wszyscy: przyjaciele, producenci, władze. A przynajmniej tak twierdzi. Do końca nie wiadomo, ile w tym autokreacji, zgrywy, a ile autentycznej rozpaczy. "Zrobiłem dokument o sobie, po piętnastu filmach pomyślałem, że warto siebie samego zapytać, czym jest film i czym jest kino" - tłumaczy reżyser. Z Arirang, w którym Kim Ki-duk ogląda na małym ekraniku fragmenty starego filmu (i płacze), a przede wszystkim histerycznie odśpiewuje tytułową pieśń ("Śpiewamy ją, kiedy jest nam źle i czujemy się samotni"), płynie wniosek chyba nie do końca zamierzony - kino to blaga.

Zawsze uważałem, że za filmami Kim Ki-duka kryje się wrażliwy reżyser hochsztapler, i Arirang tę myśl poniekąd potwierdza. Ale wszystkie te dziwne zabawy w rozmawianie ze sobą (albo swoim cieniem), w Kim Ki-duka i "Kim Ki-duka", są też brawurowym popisem autokrytycyzmu - jeśli wobec kogoś twórca Wiosny, lata, jesieni, zimy... jest naprawdę bezlitosny, to wobec siebie."

Paweł T. Felis: Arirang ("Gazeta Wyborcza", 13.04.2012)

"Arirang jest świadectwem kryzysu, reportażem z siebie, medytacją. Uwalnia artystę od ciężaru własnego dorobku. Dowodzi, że sztuka nie potrzebuje żadnego uprawomocnienia - opiera się wyłącznie na intymnym związku dzieła z artystą. Nadaje wartość pojedynczemu istnieniu, równocześnie pokazując, że człowiek nigdy nie może wyrazić się całkowicie, i że sztuka w swoim najgłębszym sensie nigdy nie może się spełnić. A jednak trwa, wciąż się odnawia, trzyma nas przy życiu. Uwikłana, słabowita jest sensem samym w sobie. Nie ma poza tym żadnych innych powinności."

Adriana Prodeus: Autoportret w jaskini ("Portal filmowy")

"To spotkanie z samym sobą, szczera do bólu wypowiedź według twórcy może być dramatem i fantazją, którą kręci obywając się bez ekipy filmowej, bez "ozdóbek" i obróbek produkcji. Jest dla siebie sterem - żelazem -okrętem" czyli reżyserem, scenarzystą, aktorem, producentem.

Reżyser rozstrzyga w swym sumieniu, co obecnie, po latach jest dla niego w życiu najważniejsze. Nie filmy! Jest pełen wątpliwości i zadaje pytania egzystencjalne, na które kiedyś znał odpowiedzi, a teraz nie wie…

"Wystarczy jeden błąd - i po filmie!" A film był dla Kim-Ki-duka "bramą mistyczną do innego świata…" Teraz jest rodzajem śmierci metafizycznej, "przejściem z bieli w czerń" (Kontrast? Czy kolor jednaki?). Fizycznie śmierć jest nadzieją. "To tylko zamykanie drzwi".

A kilka lat wcześniej w filmie Oddech uznał ją za "bezpowrotne odejście (…) "w ciemności poza scenę" życia. W ciągu lat ewaluował także pogląd na życie… od stwierdzenia "Życie to oddech" (…) "samotność, bezradność, obojętność", do Konstancji, iż "życie jest niczym elektryka - przewodzi i nie przewodzi", jednak "na twarzach odbijają się nam mistyczne przeżycia" i emocje. Triumfuje - "z całości wyłaniająca się samotność", "życie toczy się prawem bez ładności", które "kończy się jak dziennik". Pod okiem kamery role się odwracaj a… Kim Ki-duk zadawał pytania, teraz Cień pyta Kim Ki-duka" - Co to jest życie?"

(Maria Cholewczyńska)


Arirang reż. Kim Ki-Duk

Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2012
PWŚCPSN
161718 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Klub Festiwalowy Arsenał
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›