English
Ulrich Seidl

Paradise: Love reż. Ulrich SeidlParadise: Love reż. Ulrich Seidl
Ciekawostki z przestrzeni NH
21 majaa 2012
"Paradise: Love" Ulricha Seidla w Cannes

Najnowszy film bohatera retrospektywy 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, Ulricha Seidla, pierwsza część trylogii - Paradise: Love miał właśnie swoją premierę na festiwalu w Cannes. Polscy krytycy relacjonują:

"Kino austriackiego prowokatora i skandalisty Ulricha Seidla ("Import/Export", "Upały") potrafi ranić. Jest nieprzyjemne, przykre, czasami odrażające. Podobnie jak proza nielubianej w jego ojczyźnie noblistki Elfriede Jelinek, dotyka tematów politycznych nie wprost, łamiąc obyczajowe tabu.

Swój najnowszy film zatytułowany "Miłość" Seidl poświęcił 50-letniej nieatrakcyjnej, grubej, samotnej matce poszukującej zaspokojenia erotycznych potrzeb podczas turystycznej wyprawy do Afryki. Ofiarnie, na granicy ekshibicjonizmu gra ją znakomita teatralna aktorka Margarethe Tiesel (to jej pierwsza duża rola w fabule).

(...) Wystylizowane na bajkową nierzeczywistość obrazy szokują dosadnością, ocierają się o pornografię. Eksponując sztuczne piękno hotelowego ośrodka, Seidl podkreśla równocześnie brzydotę obwisłych brzuchów i opadających piersi. Mówi o alienacji, starzeniu się, eksploatacji drugiego człowieka, śmierci. Dotyka sfery intymnych marzeń, przedstawia proces tworzenia iluzji idealnego świata, zarazem kwestionuje wiarę w dobre, szczęśliwe życie. Szczęście zastępuje cynizmem opresyjnego, materialistycznego społeczeństwa dobrobytu, które przybiera u niego kształt bezdusznego stosunku podległości. Pieniądz, władza, z drugiej strony niewolnictwo. Im niżej w hierarchii, tym większa panuje bezwzględność. Czarni, podobnie jak Ukrainka z "Imort/Export", są traktowani przez bogatych Austriaków jak zabawki. Nierówność relacji wynika z fizycznej i psychicznej przemocy, od której nie ma ucieczki. Uczucia są kupowane, marzenia realizuje się wymuszając posłuszeństwo, zadając cierpienie, co rodzi ból, w najlepszym razie - zobojętnienie.

To nie jest przewrotna satyra na seksualną turystykę w stylu Houellebecqa czy na przymus pozostawania wiecznie młodym i pięknym. Seidl, okrutny analityk i wnikliwy obserwator ludzkiego poniżenia, rozbija w pył wyobrażenia o późnej miłości, tworząc deprymujący obraz zniewolenia. Czyż jego film nie opisuje także narodzin faszyzmu: głębokiej, seksualnej frustracji, która szuka ujścia w upokarzaniu innych?"

Janusz Wróblewski: Obwisłe brzuchy i Big Brother ("Polityka")

"Bohaterka Seidla naiwnie łudzi się, że kupiła miłość. Nienasycona, poniżona pragnie za wszelką cenę "nachapać się", kupić sobie trochę szczęścia. Kiedy postanawia nie być "romantyczna", tylko władcza i cyniczna jak jej koleżanki, dostaje od swojego "towaru" gorzką lekcję godności.

Seidl analizuje rozgrywkę obu stron , wzajemną eksploatację, poniżenie, rozczarowanie. Bezwstydne sceny mają tylko pozór pornografii. Mogą brzydzić i szokować, ale nie epatują ani nie wywołują pogardy, jedynie smutek. (...) Mnie wydaje się rewelacyjny. Seidl przewrotnie niweluje rasowy konflikt - u niego Europa i Afryka spotykają się we wzajemnym poniżeniu."

Tadeusz Sobolewski: Seksturystyka z nagonką ("Gazeta Wyborcza") 

"Ulrich Seidl jest jednym z czołowych chmurnych moralistów współczesnego kina - Hanekem wyposażonym w szpilkę i lubującym się we wbijaniu jej własnym bohaterom pod paznokieć. Konkursowe "Paradise: Love", pierwsza część zapowiadanej trylogii Seidla, tylko umacnia jego reputację entomologa burżuazji, traktującego sytych ludzi Zachodu jak kolekcję okazów totalnej moralnej ślepoty i bezdennego zadufania. W najnowszym filmie otyła Austriaczka jedzie na seks-wczasy do Afryki, ukazanej tu jako dobrze zorganizowany burdel, w całości zarządzany przez jurnych wolontariuszy - wystawiających nieoczekiwany rachunek już po fakcie i zmieniających się ("zgodnie z logiką późnego kapitalizmu", jak powiedzą niektórzy) w bezwzględne pijawki.

Nie chcę być źle zrozumiany: satyra Seidla na postkolonialny układ sił bywa bardzo celna, a dodatkowo jest on jednym z nielicznych - obok Wesa Andersona i Elii Suleimana - humorystów wizualnych współczesnego kina. Austriak potrafi zmontować dowcip z odpowiednio dobranego kąta ustawienia kamery i sprytnie zaaplikowanego cięcia, ale nie zmienia to faktu, że ilość pogardy, jaka przypada w jego najnowszym filmie na każdą z podstarzałych białych bohaterek, jest po prostu trudna do przełknięcia. Seidl nie opanował dialektyki kpiny i współczucia w takim stopniu , w jakim udało się to Toddowi Solodzowi - zamiast stopić jedno z drugim, Seidl aplikuje na przemian jedno i drugie, tak że obydwie strategie w końcu się wzajemnie znoszą. Kiedy widzimy główną bohaterkę po raz ostatni, łka w wyniku erotycznego odrzucenia, ale w podejściu, jakie wykazywał wobec niej dotąd sam reżyser, nie ma nic, co sugerowałoby, iż kobieta na to odrzucenie nie zasługuje."

Michał Oleszczyk: Światy przeciwstawne ("Dwutygodnik")

Moje NH
Strona archiwalna 12. edycji (2012 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl
Nawigator
Lipiec 2012
PWŚCPSN
161718 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
Skocz do cyklu
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu
 
Kalendarium Indeks filmów Mój plan Klub Festiwalowy Arsenał
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›